S. ROZALIA: Rozalia (róża i lilia) to polskie zdrobnienie imienia Róża.
Świętych o tym imieniu było kilka, moją patronką jest tercjarka dominikańska –
św. Róża z Limy (1586–1617). Całe swoje życie spędziła w stolicy Peru. Jej
rodzina pochodzenia hiszpańskiego nie należała do zamożnej, ale miała tytuł
szlacheckiej. Św. Róża przyjęła chrzest w święto „Różanej Wielkanocy” (tak
Hiszpanie nazywają Zesłanie Ducha Świętego). Tak tytułem wstępu…
Pierwszy raz usłyszałam o św. Róży z Limy w czasie weekendowego
wyjazdu do OO. Dominikanów w Lublinie. W przerwie w spotkaniu dotyczącym
naszego duszpasterstwa „Studnia”, przechadzałam się krużgankami kościoła z
naszym duszpasterzem. Nagle zobaczyłam ogromny obraz, w centrum którego była
namalowana majestatyczna postać kobiety w białym dominikańskim habicie z dużym
różańcem zawieszonym na szyi, a w około dużo czerwieni, tło ciemne. Zrobił na
mnie bardzo duże wrażenie. Od razu zapytałam Ojca, kto to jest i Ojciec
odpowiedział, że św. Róża z Limy, zmarszczył brwi i dodał: „wielka ascetka”.
Trochę te jej umartwienia i posty mnie przeraziły, pomyślałam, że była tzw.
hardcorem. Gdy tak się nad nią
zastanawiałam, czułam też ogólnie niechęć do jej imienia. Wydawało mi się za
pyszne, żeby je komuś dawać, ale czułam mimo to, że coś w tej św. Róży jest i
się polubimy.
Zaczęłam interesować się jej życiem i trafiłam na książkę
„św. Róża z Limy” wydawnictwa WAM. W skrócie można powiedzieć, że ja kupiłam
książkę, a św. Róża swoją osobą, w której było tyle dobroci i miłości kupiła
mnie.. Jej imię też jakoś zaakceptowałam ;) Najbardziej urzekła mnie jej czysta
miłość do Jezusa, którą On nagrodził łaską mistycznych zaślubin. Jako, że byłam
już zdecydowana by wstąpić do naszego zgromadzenia, chciałam żeby była moją
patronką. Tak to nosiłam w cichości serca kilka tygodni.. aż tu..
Pewnego dnia
wychodząc zaułkami z duszpasterstwa na Służewie u OO. Dominikanów, jeden
z kolegów podzielił się news’em, że przyjechał gość do Ojców. Niebywały, bo
przeor dominikanów w Limie. To się
nie zdarzało. Zrobiłam duże oczy i dopytałam się jeszcze kilka razy, czy to oby
na pewno prawda. Uskrzydlona uznałam to za wspaniały znak i prezent od Pana!
Przy najbliższej okazji, gdy zobaczyłam Ojca „gościa” podbiegłam do niego i
podzieliłam się tym, że chciałabym wstąpić do zgromadzenia Sióstr Franciszkanek
i chciałabym mieć za patronkę św. Różę z Limy. Zabawne było to, że Pani
tłumaczka (z polskiego-hiszpański) była w takim szoku, że dopiero jak sobie
chwilę porozmawiałyśmy, to później powiedziała Ojcu, o co chodzi.J
Jeszcze Pan dawał kilka sytuacji potwierdzających szczególną
rolę tej świętej w moim życiu. Przed obłóczynami modliłam się o wybór
właściwego imienia dla mnie. Pomimo całej sympatii do św. Róży z Limy, byłam
otwarta na inne opcje. Wiedziałam, że w naszym zgromadzeniu imiona Sióstr
raczej się nie powtarzają, a Siostra o imieniu Róża już jest. Kwestia ta stała więc
pod znakiem zapytania. Okazało się, że Duch Święty znalazł rozwiązanie i
otrzymałam jeszcze więcej, bo do róży doszła lilia, czyli Rozalia. Te kwiaty to
atrybuty też Matki Bożej, która jest wiadomo, NAJ!
Historia mojej znajomości ze św. Różą z pewnością się nie
kończy, ale toczy dalejJ
Aby dowiedzieć się czegoś na jej temat polecam strony np. bp.ecclesia.org.pl,
katolik.pl
czy brewiarz.pl oraz
również nagranie dominikanina br. Rafała Wawrzyńczyka dostępne tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz