sobota, 4 czerwca 2016

Moja patronka - św. Róża z Limy


S. ROZALIA:  Rozalia (róża i lilia) to polskie zdrobnienie imienia Róża. Świętych o tym imieniu było kilka, moją patronką jest tercjarka dominikańska – św. Róża z Limy (1586–1617). Całe swoje życie spędziła w stolicy Peru. Jej rodzina pochodzenia hiszpańskiego nie należała do zamożnej, ale miała tytuł szlacheckiej. Św. Róża przyjęła chrzest w święto „Różanej Wielkanocy” (tak Hiszpanie nazywają Zesłanie Ducha Świętego). Tak tytułem wstępu…
Pierwszy raz usłyszałam o św. Róży z Limy w czasie weekendowego wyjazdu do OO. Dominikanów w Lublinie. W przerwie w spotkaniu dotyczącym naszego duszpasterstwa „Studnia”, przechadzałam się krużgankami kościoła z naszym duszpasterzem. Nagle zobaczyłam ogromny obraz, w centrum którego była namalowana majestatyczna postać kobiety w białym dominikańskim habicie z dużym różańcem zawieszonym na szyi, a w około dużo czerwieni, tło ciemne. Zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. Od razu zapytałam Ojca, kto to jest i Ojciec odpowiedział, że św. Róża z Limy, zmarszczył brwi i dodał: „wielka ascetka”. Trochę te jej umartwienia i posty mnie przeraziły, pomyślałam, że była tzw. hardcorem.  Gdy tak się nad nią zastanawiałam, czułam też ogólnie niechęć do jej imienia. Wydawało mi się za pyszne, żeby je komuś dawać, ale czułam mimo to, że coś w tej św. Róży jest i się polubimy.
       Zaczęłam interesować się jej życiem i trafiłam na książkę „św. Róża z Limy” wydawnictwa WAM. W skrócie można powiedzieć, że ja kupiłam książkę, a św. Róża swoją osobą, w której było tyle dobroci i miłości kupiła mnie.. Jej imię też jakoś zaakceptowałam ;) Najbardziej urzekła mnie jej czysta miłość do Jezusa, którą On nagrodził łaską mistycznych zaślubin. Jako, że byłam już zdecydowana by wstąpić do naszego zgromadzenia, chciałam żeby była moją patronką. Tak to nosiłam w cichości serca kilka tygodni.. aż tu..
         Pewnego dnia  wychodząc zaułkami z duszpasterstwa na Służewie u OO. Dominikanów, jeden z kolegów podzielił się news’em, że przyjechał gość do Ojców. Niebywały, bo przeor dominikanów w Limie. To się nie zdarzało. Zrobiłam duże oczy i dopytałam się jeszcze kilka razy, czy to oby na pewno prawda. Uskrzydlona uznałam to za wspaniały znak i prezent od Pana! Przy najbliższej okazji, gdy zobaczyłam Ojca „gościa” podbiegłam do niego i podzieliłam się tym, że chciałabym wstąpić do zgromadzenia Sióstr Franciszkanek i chciałabym mieć za patronkę św. Różę z Limy. Zabawne było to, że Pani tłumaczka (z polskiego-hiszpański) była w takim szoku, że dopiero jak sobie chwilę porozmawiałyśmy, to później powiedziała Ojcu, o co chodzi.J

         Jeszcze Pan dawał kilka sytuacji potwierdzających szczególną rolę tej świętej w moim życiu. Przed obłóczynami modliłam się o wybór właściwego imienia dla mnie. Pomimo całej sympatii do św. Róży z Limy, byłam otwarta na inne opcje. Wiedziałam, że w naszym zgromadzeniu imiona Sióstr raczej się nie powtarzają, a Siostra o imieniu Róża już jest. Kwestia ta stała więc pod znakiem zapytania. Okazało się, że Duch Święty znalazł rozwiązanie i otrzymałam jeszcze więcej, bo do róży doszła lilia, czyli Rozalia. Te kwiaty to atrybuty też Matki Bożej, która jest wiadomo, NAJ!

Historia mojej znajomości ze św. Różą z pewnością się nie kończy, ale toczy dalejJ Aby dowiedzieć się czegoś na jej temat polecam strony np. bp.ecclesia.org.pl, katolik.pl czy brewiarz.pl oraz również nagranie dominikanina br. Rafała Wawrzyńczyka dostępne tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz