Od 5 do 11 października całym nowicjatem wraz z s. Edytą wyruszyłyśmy najpierw do Warszawy, gdzie brałyśmy udział w Stadionie Młodych. Jak dla mnie było to fantastyczne doświadczenie. Bardzo lubię brać udział w takich dużych imprezach organizowanych na chwałę naszego Pana. Całe wydarzenie było świetnie rozplanowane: koncerty dobrych zespołów przeplatano wartościowymi konferencjami, a w tym samym czasie działała również Strefa Słowa oraz - co najważniejsze - była Adoracja Najświętszego Sakramentu, a tuż obok odbywała się spowiedź. Ja osobiście czuję, że przeżyłam kolejne nawrócenie - Pan Jezus na nowo mną potrząsnął i zafascynował szczególnie w świadectwie wiary wielu ludzi młodych, których tam spotkałam.
Kolejnym punktem było Zakopane, czyli góry, góry, góry ;). Pogodę miałyśmy idealną do podziwiania widoków, nic więc dziwnego, że zachwycone pięknem Tatr przedłużyłyśmy planowaną trasę i takim sposobem zdobyłyśmy Grzesia, Rakoń i Wołowiec.
Drogą powrotną odwiedziłyśmy Siepraw(rodzinną miejscowość bł.Anieli - mojej patronki), Łagiewniki oraz Częstochowę.
Za całe to doświadczenie, za trudy, radości - dziękuję Panu z całego serca!
s. Aniela
Dla mnie Stadion Młodych był ważny z dwóch powodów. Po
pierwsze mogłam słuchać jak różni ludzie dawali świadectwo swojego
doświadczenia Pana Boga, a zazwyczaj było to wyjście z pozornie sytuacji
totalnie beznadziejnej – w końcu dla Boga nie ma nic niemożliwego! No i mogłam
razem z tysiącami ludzi razem uwielbiać Pana. A po drugie to ja mogłam kilku
osobom opowiedzieć o swojej relacji z Jezusem i o tym, jak doświadczam Jego
obecności nie tylko na Stadionie, ale i w codziennym życiu. Miałam też okazję
pomodlić się za osoby, które mnie o to prosiły, co sprawiło mi ogromną radość.
Mam nadzieję, że Pan wyprowadził i wyprowadzi z tego spotkania jeszcze wiele
dobra.
Kolejnym etapem naszej „wycieczki” był wypad w góry, wiec podzielę się
fantastycznym doświadczeniem wspólnoty i przełamywania siebie - myślałam, że nie
dam rady wejść na zaplanowane szczyty – uwielbiam góry, no ale kondycji to ja
za grosz nie mam. Dzięki moim współsiostrom, ich pomocy i modlitwie zdobyłam te
szczyty! Byłam mega zmęczona, ale jeszcze bardziej szczęśliwa. Widoki na góry i
radość były najlepszą nagrodą za ból i zmęczenie. Podobno w górach jest się
bliżej Boga! Na koniec dodam jeszcze, że nie spodziewałam się, że podczas
nowicjatu pojadę do Częstochowy i stanę u stóp Mamy, ale jak widać marzenia się
spełniają i niech Bóg będzie uwielbiony!
s. Tobiasza