Nasz wyjazd na południe Polski dobiegł końca. Teraz
pozostały wspomnienia, którymi pokrótce postaramy się podzielić. Nasza trasa przedstawiała się następująco:
Orlik- Zakopane- Wadowice- Kraków- Katowice- Częstochowa-Orlik. Wyruszyłyśmy 20. września pełne zapału i
entuzjazmu. Wróciłyśmy 5 dni później
zadowolone i wdzięczne za dar tego wyjazdu.
Każde z miejsc miało swój niepowtarzalny charakter, swoje przesłanie i
swój cel.
s. Joana: Nasz wyjazd miał rozpocząć się podbojem Tatr.
Plany były ambitne. Zmieniały się jednak wraz z narastającym deszczem. Co tu
dużo pisać. Spotkała nas ulewa. Nie możemy się pochwalić zdobyciem
dwutysięcznika. Wyruszyłyśmy z Kuźnic
kamienistą i wyboistą drogą na Kalatówki. Po drodze mijałyśmy klasztor
Albertynek oraz pustelnie św. Brata Alberta. Następnie zatrzymałyśmy się w
górskim hotelu na Polanie Kalatówki. Posilone po krótkiej drodze, wyruszyłyśmy
czarnym szlakiem ( nieco się cofnęłyśmy)
na Sarnią Skałę. Droga miejscami była nawet stroma. Kontakt z naturą,
zimny powiew wiatru, kamienie pod nogami, lekkie zmęczenie i chęć dotarcia do
celu już sprawiły mi ogromną radość. Tym razem cel był blisko, ale mimo to było warto. Góry mają to coś, że zawsze
warto J
Warto też mieć marzenia, one się spełniają. W drodze powrotnej z Sarniej Skały
stwierdziłyśmy z s. Serafiną, że czas i warunki pogodowe sprzyjają jeszcze wejściu na Nosal. Tam też się
udałyśmy. Zadowolone wróciłyśmy do miejsca noclegowego na ciepłą herbatę, gdzie
czekała reszta wspólnoty.
s. Aniela: Ja podzielę się kilkoma miejscami z naszego
wyjazdu, które najbardziej utkwiły mi w pamięci. W Zakopanem mieszkałyśmy u oo.
bernardynów. Szczególnie urzekła mnie domowa kapliczka ojców, która była
również do dyspozycji dla wszystkich mieszkańców tego ośrodka. Mała, drewniana,
na kształt trójkąta bardzo prosta- siedząc i modląc się w niej, aż nie chciałam
wychodzić. Czułam, że jest to bardzo omodlone miejsce. Szczególnie wyjątkowo
było tuż po zmroku, gdy zapaliłam sobie lampkę, która oświecała tabernakulum.
Tylko ja i Pan JezusJ
W drodze do Katowic zatrzymałyśmy się trochę w Krakowie. Będąc w Łagiewnikach
skorzystałam z okazji i zaciągnęłam ze sobą s. Rafaelę do Sanktuarium Jana
Pawła II, w którym lubię przebywać. Mozaiki, które znajdują się we wnętrzu za
każdym razem zapierają mi dech w piersiach. Przedstawiają one różne sceny biblijne-
zarówno ze Starego jak i Nowego Testamentu. Naprawdę gorąco polecam chociaż
odwiedzić to sanktuarium. Na koniec pobytu w Krakowie siostry zrobiły mi małą
niespodziankę- odwiedziłyśmy moja patronkę. No dobrze, może nie do końca była to
taka niespodzianka. Troszeczkę sugerowałam Siostrom, ze bł. Aniela Salawa jest
w Krakowie. Tak więc miałam okazję przez kilka minut pomodlić się w kaplicy Męki
Pańskiej w ( Bazylice św. Franciszka), w której bł. Aniela bardzo lubiła się
modlić. Teraz są tam również złożone jej relikwie. Za ten czas niech Pan Bóg
będzie uwielbiony.
s. Faustiana: Podczas kilkudniowego pobytu na południu
Polski wraz ze wspólnotą nowicjacką odwiedziłyśmy sporo miejsc. Wizyta w każdym
z nich była ubogacająca. Jednakże moje serce podbiło ( rzecz jasna) Sanktuarium
Miłosierdzia Bożego w Krakowie - Łagiewnikach. Odwiedzając to miejsce nieco
ponad rok temu, nie sądziłam, ze zawitam tam w najbliższym czasie. A jednak
Jezus Miłosierny po raz kolejny spełnił moje marzenie. Pozwolił wrócić do tak
ważnego miejsca, w którym otrzymałam światło co do zakonnego imienia, a tym
samym do początków powołania na drogę życia zakonnego. I choć sentymentom nie
było końca, to najważniejszy był On. I koronka do Bożego
Miłosierdzia odmawiana o 15.00 w kaplicy Cudownego Obrazu. Tamtego dnia nie
było ważne nic poza modlitwą w tym szczególnym miejscu. Ani tłok, ani
niewygodne miejsce nie odebrały radości,
a wręcz ją wzmocniły. Mnóstwo ludzi, także młodych, te wszystkie oczy patrzące
z nadzieją w TE oczy i serca gotowe przyjąć miłosierdzie... Tak, to były
rekolekcje. I rachunek sumienia, a potem już tylko zdumienie nad Bożą dobrocią.
s. Oliwia: Jednym z przystanków na naszej trasie były
Wadowice. Odwiedziłyśmy Muzeum Jana Pawła II. Przeszłyśmy historyczną trasę
jego dzieciństwa w Wadowicach, początków kapłaństwa w Krakowie i pielgrzymek po
całym świecie. Nowoczesne muzeum zrobiło na mnie duże wrażenie, ale najbardziej
w pamięci pozostaje mieszkanie, w którym na świat przyszedł Karol Wojtyła.
Znajdują się w nim repliki wyposażenia z czasów papieża , a także kilka
oryginalnych sprzętów, które służyły rodzinie Wojtyłów. Muzeum pomogło mi na
nowo wejść w ducha nauczania Jana Pawła II. Polecam każdemu odwiedzenie tego
miejsca .
s. Serafina: 2. września w niedzielę miałyśmy możliwość
uczestniczenia w sposób czynny we Mszach Świętych w Katowicach. Śpiewałyśmy na dziękczynienie, s. Edyta powiedziała
kilka słów o naszym zgromadzeniu a ja podzieliłam się historią swojego
powołania. Czułam prowadzenie Ducha Świętego w tym, co mówiłam, wiele z tych
treści miało skłonić młodych do refleksji nad swoim powołaniem. Wspominałam
słowa naszej założycielki Matki Magdaleny, które wiele lat temu otrzymałam na różowej zakładce
do książki, które brzmią: „ Odwagi dziecko, Bóg
Ci pomoże, zaufaj Mu, wkrótce wszystko odmieni się na dobre.” Prosiłam
też o modlitwę za nas, powołanych, abyśmy trwali przy Jezusie, Ten wyjazd był ważny, bo mogłyśmy spędzić
czas ze wspólnotą i podzielić się swoim sposobem życia z innymi ludźmi.
s. Marika: Ostatniego dnia naszego podróżowania po
południowej Polsce zatrzymałyśmy się u Maryi w Częstochowie. Na Jasnej Górze
zawsze czuję, że jestem u siebie. Przedziwne. Maryja przyciąga do Jezusa. I
choć była to krótka chwila na modlitwę, wystarczyła, by powierzyć się Jej,
Matce Bożej i naszej. Szczególny to czas, bo świeżo po obchodach 300- lecia od
koronacji Cudownego Obrazu i mogłyśmy podziwiać Królową Polski w nowych
Koronach. Potem jeszcze odwiedziny u naszych Sióstr, niemalże za ścianą Jasnej
Góry i powrót do Orlika.
s. Gaudia: Przed wstąpieniem do zakonu pomyślałam :”Na pewno
nie będzie mnie w Częstochowie przez najbliższe 3 lata. A tak bardzo bliskie są
mi piesze pielgrzymki na Jasną Górę. Myliłam się. Pan Bóg się zatroszczył! Rok
temu byłam tam przed ŚDM. Teraz po ewangelizacji w Katowicach. Bardzo się
cieszę i jestem wdzięczna. Pieszo czy samochodem, nieważne. To Matka Boża jest
przyczyną mojej radości. Dziękuje.
W bogactwie różnorodności przeżyć naszych sióstr bądź
uwielbiony, Panie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz