Ja ten czas praktyk spędziłam w naszym domu w Więcborku. na początku trochę się obawiałam jak to będzie no bo przecież nie znam wielu sióstr i czy w ogóle dam radę w obowiązkach, które tam na mnie czekały.Na szczęście "wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia":) Oddałam ten czas Jezusowi prosząc by to on mnie prowadził i tak też było:) Siostry przyjęły mnie ciepło i od pierwszego dnia czułam się jak w domu.
Spotkania z naszymi juniorystkami były wypełnione śmiechem i różnymi pomysłami na spędzenie wolnego czasu, a rozmowy z Siostrami profeskami przeniosły mnie w czasy " jak to kiedyś było". Z czego bardzo się cieszę bo jestem bogatsza w wspomnienia starszych współsióstr. Tak naprawdę trzy tygodnie to mało czasu ale nie narzekałam na różnorodność zajęć w jakich brałam udział.
Począwszy od tych najzwyklejszych czyli sprzątanie, odśnieżanie czy pomoc w pralni czy też przez zastępowanie s. Karoliny w Zakrystii (pierwszy raz w kościele parafialnym) po uczestnictwo w próbach scholi, którą prowadzi s. Maksymilla. Miałam nawet okazję zaśpiewać z nimi podczas pożegnania żłóbka:) Skończywszy na pomocy w Domu Seniora. Tego zadania bałam się najbardziej. Pomimo tego, że się bałam sama chciałam pomagać przy posiłkach, najpierw się przyglądałam, potem sama próbowałam pomóc w jedzeniu, aż siostry zaproponowały mi taką zwykłą obecność przy seniorach właśnie.
Zwykłe zrobienie herbaty, krótka rozmowa czy po prostu uśmiech- mi się wydawało, że mało z siebie daję ale dla nich to było dużo więcej niż ja widziałam. Dużo zyskałam dzięki temu doświadczeniu.
Ten czas pomógł mi w znalezieniu odpowiedzi na parę pytań, których przed ślubami pojawia się coraz więcej:)
Dla mnie podczas praktyk bardzo mocno wybrzmiało, że BÓG SIĘ ZATROSZCZY!
Jeśli ja mu zaufam i pozwolę działać:)
Za każde doświadczenie, za każdą z Sióstr i wszystkich,
którzy stanęli na mojej "praktycznej" drodze
Bogu niech będą dzięki..:)
s. Wincenta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz